środa, 12 marca 2014

#1 - Niebieski.

Uwielbiałaś to. Ten hałas, tę atmosferę. Wrzaski i śpiewy kibiców w wypełnionej po brzegi hali. Od lat miałaś tam swoje miejsce, w górnym sektorze, żeby mieć doskonały widok.  Ale nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie oni. Sama gra niewiele cię interesowała. Owszem znałaś zasady, ale sport jakoś nigdy specjalnie cię nie kręcił.  Przychodziłaś tam tylko dla nich. Podczas meczu obserwowałaś ich bardzo wnikliwie, niekiedy skupiałaś się na jednym.  Na pytanie o ulubieńców bez wahania wskazałabyś właściciela niesamowicie błękitnych tęczówek i to również na jego osobę padało najczęściej twoje uważne spojrzenie. Skupienie w oczekiwaniu na zagrywkę przeciwnika.  Kropelki potu na twarzy, zmierzwione włosy.  Perfekcyjny skok i napięcie mięśni podczas ataku. Okrzyk radości po udanej akcji, wykrzywione w grymasie usta, gdy coś pójdzie nie tak. Czasem miałaś wrażenie, że na ciebie patrzy, ale szybko upominałaś się, że to tylko wytwór twojej wyobraźni. Za każdym razem, kiedy wybrzmiewał gwizdek oznaczający koniec meczu, szybko zbierałaś się do wyjścia. Tłum fanek biegnących w ich stronę i wykrzykujących histerycznie ich imiona skrajnie cię irytował.  Tym razem było tak samo. Żwawym krokiem przedarłaś się przez rzeszę kibiców i opuściłaś halę. Po drodze udałaś się jeszcze do toalety. Patrzyłaś w lustro poprawiając nienaganny makijaż i włosy. Zawsze musiałaś wyglądać perfekcyjnie. Czułaś się przez to bardziej dowartościowana, patrzyłaś z wyższością na uśmiechających się do ciebie mężczyzn, obdarowywałaś pogardliwym spojrzeniem kobiety zerkające na ciebie z zazdrością. Stukając obcasami wyszłaś z pomieszczenia, jednak po chwili zorientowałaś się, że zapomniałaś torebki. Wróciłaś się pędem i zaraz potem zmierzałaś do wyjścia z budynku. I wtedy go zobaczyłaś. Tym razem miałaś pewność, że te przenikliwe oczy są skierowane na ciebie. Byłaś zaskoczona, ale nie zwolniłaś kroku, dopóki w pewnym momencie nie zastąpił ci drogi. Spojrzałaś na niego z nieukrywanym zdziwieniem.
- Często mi się przyglądasz- powiedział z nieodgadnionym wyrazem twarzy, a ty uszczypnęłaś się, aby  upewnić samą siebie czy to nie sen. Zabolało. Nie wiedziałaś co odpowiedzieć, więc wzruszyłaś ramionami.
- To udowodnione naukowo, że kiedy nie odrywa się od kogoś wzroku, to ta osoba czuje na sobie to spojrzenie i go szuka.  Ja właśnie dziś znalazłem – powiedział z uśmiechem.
- Nie wiem o czym mówisz. Patrzę na każdego z was, zazwyczaj po to przychodzi się na mecze – próbowałaś jakoś wybrnąć, żeby nie wyjść na wariatkę, ale on spojrzał na ciebie uważnie zmuszając cię do odnalezienia jego oczu. Przepięknych oczu. Kiedy ujrzałaś je z tak bliskiej odległości jeszcze bardziej cię oczarowały. Zimny błękit, przez które przemawiało ogromne ciepło, wwiercające się w sam głąb twojej duszy.  Miałaś wrażenie, że minęła wieczność, tymczasem jednak były to tylko sekundy. Westchnęłaś.
- Odniosłem wrażenie, że siatkówka nie za bardzo cię interesuje – powiedział, a ty prychnęłaś w odpowiedzi. Tak, byłaś cholernie zaskoczona. Po chwili doszłaś do wniosku, że on się z ciebie nabija, więc chciałaś go wyminąć, ale w porę złapał cię za ramię.
- Zostań, proszę. Nawet nie wiem jak masz na imię.
- Dominika – wychrypiałaś.
- Dominiko… - zaczął, ale ty już nie musiałaś słuchać. Kiwnęłaś głową i ruszyliście do jego samochodu.

Minęło czterdzieści lat. Jak co roku tego dnia, z samego rana zmierzałaś na cmentarz. Złożyłaś na nagrobku fioletowe frezje, które tak bardzo lubił, bo przypominały dzień waszego ślubu. Zapaliłaś znicz i usiadłaś na ławce. Spojrzałaś w niebo i uśmiechnęłaś się nieznacznie, jednak po chwili uśmiech zastąpiły łzy. Wspominanie waszych wspólnych chwil stało się twoim rytuałem. Bolesnym rytuałem, ale nic nie mogłaś na to poradzić, bowiem myśli same przychodziły, jakby czekały tego momentu, tego dnia. Sama nie wiesz kiedy przyszło późne popołudnie. Otarłaś łzy i zmówiłaś modlitwę.

- Kocham cię, mój Niebieski … - szepnęłaś odchodząc. I to samo powiedziałaś  miesiąc później leżąc w szpitalu. Ale umierałaś wypełniona spokojem i nadzieją. Wiedziałaś, że na świecie są jeszcze trzy osoby o nieprzenikliwym błękitnym spojrzeniu. Widziałaś jak płakały na twoim pogrzebie. A przecież jeszcze nie tak dawno nosiłaś je pod sercem…


__________________________
Witam, witam, witam! I pierwszą miniaturę mamy za sobą. Chyba nietrudno się domyślić kto jest głównym bohaterem? :) Dajcie znać, jeśli Wam się podoba.

Pozdrawiam,
India :*

4 komentarze:

  1. Pewnie, ze nie trudno... ♥
    Kochana moja.!
    Poczatek powodujacy zaciekawienie. Przeradza sie to w ciarki, gdy rozmawiaja ze soba.
    Jestem wzruszona koncowka.
    W sumie tak bardzo jest to intrygujace ze zaluje, ze to takie krociutkie.
    Jednak dziękuję za te epizody. ♥
    Sercem i obiema rekoma podpisuje sie na tym blogu.
    Czekam na nastepny:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka Kochana! <3 Bardzo dziękuję za tyle pięknych slów, cieszę się, że moje wypociny Ci się podobają :)

      Usuń
  2. Tylko tyle-GENIALNE.Czekam na kolejne i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń