Obudziłaś się gwałtownie
i pierwsze co zrobiłaś po otworzeniu oczu to zerknięcie na radiobudzik stojący
na nocnej szafce. Siódma dwadzieścia cztery, trzydziesty pierwszy grudnia.
Zdusiłaś jęk zniechęcenia. Ostatni dzień roku, czas podsumowań, daleko idących,
w większości nierealnych planów i postanowień. Chwila życzeń, sztucznych
uśmiechów, oglądania fajerwerków, zabawy i tańca. Tylko czy ty miałaś co
świętować? Czy ten rok różnił się jakoś znacząco od poprzednich? Żyłaś z dnia
na dzień, nie zatrzymując się, nie zastanawiając. Ale czy ten w pewien sposób
szczególny poranek lub sam fakt, że nad tym myślisz, sprawia, że masz ochotę na
zmiany, na wyskoczenie z łóżka z energią i podśpiewywanie pod prysznicem
wyobrażając sobie siebie za jakiś czas, jak to zwykle bywa w głupich filmach,
których tak nie znosisz? Nie. Twoja monotonna egzystencja zbyt cię pochłonęła,
ale właściwie jakoś specjalnie się nie opierałaś. Zawsze byłaś wygodnicka i nie
lubiłaś brać na siebie zbyt dużo, ale myślałaś, że praca jaką wykonujesz, to,
że cały czas pozostajesz blisko swojej pasji spowoduje, że twoje życie nabierze
jaskrawych barw, tak jak zawsze pragnęłaś. Wydostałaś się z pościeli zarzuciłaś
bluzę i wyszłaś na balkon. Zapaliłaś papierosa. Nikotyna podziałała trzeźwiąco
na twój umysł kończąc twoje poranne rozmyślania. Pokręciłaś głową i wróciłaś do
środka. Usłyszałaś dźwięk telefonu. O tej porze mogła dzwonić tylko jedna
osoba. Poszłaś do kuchni wsłuchując się w paplaninę przyjaciółki.
- Rany, no mówię ci!
Myślałam, że tam padnę na miejscu. Będziesz dziś w pracy? No tak, jasne, że
będziesz – sama odpowiedziała sobie na pytanie. Po tonie jej głosu można było
się domyślać, że była roztargniona i podekscytowana – Musimy pogadać, Karol z
Andrzejem robią Sylwka.
- Wiesz dobrze, jaka jest
moja postawa względem tego typu imprez, a tym bardziej tych organizowanych
przez tych wariatów – rzekłaś kwaśno, napełniając kubek kawą.
- Anka, proszę cię, nie
zaczynaj znowu… - odparła zniecierpliwiona – Ja cię nie pytam o zdanie, tylko
cię informuję, że idziemy. – westchnęłaś głęboko.
- A kto tam będzie? I
gdzie? – powiedziałaś zrezygnowana, wiedząc, że i tak z nią nie wygrasz. Nie
dzisiaj.
- Pub „Klisza”, byłyśmy
tam miesiąc temu pamiętasz? Oprócz ludzi ze Skry, będzie też kilkoro innych
siatkarzy i jacyś ich znajomi. Ogólnie to można przyprowadzić kogo się chce i
tak dalej, wiesz.
- Taa…cudownie –
odpowiedziałaś tylko popijając gorący napar.
- Jesteś pełna optymizmu
to fantastycznie. Widzimy się w klubie. Wychodzimy praktycznie zaraz po
trzynastej, więc spokojnie zdążymy jeszcze do Łodzi na zakupy wyskoczyć, trzeba
jakieś kiecki kupić.
- Zaraz, zaraz, nic nie
było mowy o zakupach! – zawołałaś.
- Och, myślałam, że to
oczywiste! – przesadzone oburzenie w głosie przyjaciółki wywołało uśmiech na
twojej twarzy.
- Ale… - próbowałaś coś
powiedzieć, ale Milena szybko ci przerwała.
- Muszę wyprowadzić
Tequillę, widzimy się w pracy, buziaczki! – cmoknęła do telefonu i zakończyła
połączenie. Ponownie westchnęłaś i zapatrzyłaś się na ponurą aurę za kuchennym
oknem. Wstawiłaś kubek do zlewu i poszłaś pod prysznic. Postanowiłaś
zrezygnować z makijażu, twój czas przed lustrem ograniczył się do nałożenia na
twarz nawilżającego kremu i związaniu włosów w koński ogon. Założyłaś
tradycyjnie ołówkową spódnicę i żakiet, na nogi wsunęłaś szpilki i opuściłaś
mieszkanie nie zapominając o zamknięciu domostwa kluczem. W drodze na halę
zahaczyłaś o spożywczak, w którym zakupiłaś napój energetyczny i batona
zbożowego. Poruszanie się samochodem po Bełchatowie było niemal ekspresowe, w
porównaniu do rodzinnej Warszawy. Chwilę po wyjściu ze sklepu parkowałaś już
pod Energią.
- No jesteś już. Musimy
nagrać życzenia noworoczne z chłopakami na naszą stronę. Myślałam, że się uda
jakoś skrócić trening, żeby się wyrobić wcześniej, ale spotkałam dzisiaj
Falascę w holu i jak mi odburknął na dzień dobry, to cię proszę…Co za buc, on
wiecznie jest nie w humorze! No trudno, nagramy po treningu. Nie wiesz
przypadkiem, gdzie się dziś podziewa Paweł? Zupełnie nie ogarniam tej nowej
kamery… - Milena napadła cię, kiedy tylko weszłaś do biura.
Reszta dnia w pracy
minęła ci na rozmyślaniach jak uniknąć dzisiejszej imprezy. Wybitnie nie miałaś
ochoty na świętowanie. Chciałaś zaszyć się w mieszkaniu z butelką wina i
filmami Almodóvara na DVD. Jednak z godziny na godzinę coraz bardziej
utwierdzałaś się w przekonaniu, że to niemożliwe. Milena i chłopaki z zespołu
ciągle rozprawiali o tym co kto będzie pił, jaką muzykę puścić czy nie wie
dlaczego Igła nie odbiera i czy nie chciałaby by zająć się bratem Andrzeja, bo
podobno bardzo przystojny. Nawet Stephane, którego dotychczas uważałaś za oazę
spokoju, biegał wydzwaniając do wszystkich i prosząc, by ktoś zajął się jego
dziećmi. Zrezygnowana kręciłaś głową i uśmiechałaś się pod nosem, dla własnego
dobra pozostawałaś obojętna i nie dawałaś się wciągnąć w tę nieco bezsensowną
paplaninę. Kiedy uporałyście się ze wszystkim, Milena zgodnie z obietnicą
niemal siłą wpakowała cię do samochodu. Podczas godzinnej podróży do Łodzi
prawie w ogóle się nie odzywałaś. Gdy dotarłyście do Manufaktury chciałaś się
ulotnić i ukryć w Empiku, ale przyjaciółka miała inne plany. Po dwóch godzinach
czułaś się jakbyś przebiegła maraton. Tempo jakie narzuciła Milena było
zabójcze, ale według niej czasu było bardzo niewiele. Nie miałaś ochoty kupować
niczego, ale oczywiście pod groźbami Mileny zdecydowałaś się na obcisłą(twoim
zdaniem zbyt obcisłą) sukienkę w kolorze butelkowej zieleni, która według
przyjaciółki była szyta na ciebie i doskonale podkreślała twoją bladą skórę i
brązowe włosy. Zakupowa eskapada zupełnie pozbawiła cię sił i gdyby nie ciągłe
świergotanie Mileny, na pewno zasnęłabyś w samochodzie. Kiedy dojechałyście do
Bełchatowa stanowczo odmówiła odstawienia cię do swojego mieszkania, twierdząc,
że na pewno zamknęłabyś się na cztery spusty i na wszelki wypadek nie
wychodziła przez trzy dni. Westchnęłaś tylko i by uniknąć jej gadania zaszyłaś
się w jej łazience pod pretekstem wzięcia kąpieli.
Dotarłyście do „Kliszy”
jako jedne z ostatnich. Pub był pełen ludzi. Witając się ze wszystkimi parszywy
nastrój trochę cię opuścił. Widząc dawno nie widziane twarze na twojej pojawił
się uśmiech.
Impreza trwała w
najlepsze, mijały godziny, upragniona
dziś przez wszystkich północ nieubłagalnie się zbliżała, a kolejne litry
alkoholu były pochłaniane przez gości. Kiedy wreszcie udało ci się wyswobodzić
z objęć Pencheva, który nonstop chciał z tobą tańczyć, a którego notabene
dopiero dziś miałaś okazję poznać osobiście, ruszyłaś w stronę baru. Usiadłaś i
zamówiłaś kolejne wino. Sącząc trunek wpatrywałaś się w tańczących. W pewnej
chwili poprzez głośną muzykę do twoich uszu dotarł głos.
- To już nawet dawnych
znajomych się nie poznaje, no ładnie. – odwróciłaś głowę.
- Zbyszek! A co ty tu
robisz? – byłaś szczerze zdzwiona jego obecnością.
- Przyjechałem do rodziny
na święta, dogadałem się z klubem i dostałem więcej wolnego. Ale 2 stycznia
muszę się stawić w Modenie z samego rana – uśmiechnął się – A ty wyglądasz jak
zwykle zabójczo, piękna sukienka – skomplementował twój wygląd, na co ty się
roześmiałaś.
- No wiadomo – machnęłaś ręką
ciągle się śmiejąc – A gdzie podziałeś Asię? – spytałaś i uważnie rozejrzałaś
się po sali. Zbyszkowi zrzedła mina i spojrzał w drugą stronę.
- Hej, Zibi, coś nie tak?
– zagaiłaś próbując odnaleźć jego wzrok.
- Asia, ona…my nie
rozmawiamy ze sobą. Gdyby nie prośby chłopaków, to chyba w ogóle bym tutaj nie
przyjechał – wydusił w końcu i jakby na potwierdzenie tych słów przechylił
kieliszek z wódką i poprosił o następny. Nie dociekając, poprosiłaś byście wyszli
na zewnątrz. Przewidziałaś jego zamiary upicia się do nieprzytomności i
chciałaś ustrzec wszystkich, a przede wszystkim jego przed nieprzyjemnym
rozwojem wypadków. Wyszliście z budynku i powoli szliście chodnikiem.
Pozwoliłaś Zbyszkowi mówić. Nie przeszkadzałaś, nie wtrącałaś się, bo
wiedziałaś, że to nic nie da, a może nawet zaszkodzi. Po pewnym czasie czułaś,
że zaczynasz trząść się z zimna. Nie uszło to uwadze Bartmana, który wspaniałomyślnie
podarował ci swój płaszcz samemu pozostając w marynarce. Było ci żal tego
mężczyzny, bo uważałaś, go za naprawdę świetnego gościa i bolało cię, gdy
słuchałaś jak zaczęła traktować go kobieta, którą dotychczas uważał za tę
jedyną i którą tak bardzo kocha. Byłaś smutna, tym bardziej, że na dobrą sprawę
nic nie mogłaś na to poradzić, po pierwsze dlatego, że Asię znałaś tylko
przelotnie, po drugie niby co mogłabyś jej powiedzieć, a po trzecie i chyba to
przeważyło, nie lubiłaś wtrącać się w cudze związki. Sama nie wiesz kiedy
zorientowałaś się, że znaleźliście się na twoim osiedlu.
- Wejdziemy? Niedługo
północ i tak nie zdążymy wrócić, a poza tym jest strasznie zimno –
zaproponowałaś. Zbyszek skinął głową i niedługo potem raczyliście się gorącą
imbirową herbatą w twoim mieszkaniu. Chwilę przed północą wyszliście na balkon
by obejrzeć fajerwerki. Słyszeliście głośne odliczanie grupki znajomych, którzy
zebrali się pod blokiem i w momencie głośnego huku petard wasze usta się
połączyły jakby przyciągała je do siebie jakaś magiczna, niewyjaśniona siła.
Mówisz, że świat zwariował,
że ludzie wszyscy wkoło z życia kpią.
Pewnie masz racje - kto to wie?
Pocałunek stawał się
coraz bardziej zachłanny, a wy zmierzając w stronę twojej sypialni
pozostawialiście po drodze części waszej garderoby. Z jękiem opadliście na łóżko,
a ty uważnie spojrzałaś na Zbyszka. Nieznacznie skinął głową jakby czytając ci
w myślach, odgarnął włosy z twojej twarzy i zaczął obdarowywać ją pocałunkami.
Pytasz czy możesz już zaufać mi
a twoja gładka skóra w półmroku lśni
zdejmij suknię, pomóż mi
Schodził coraz niżej nie
omijając żadnego skrawka twojego ciała. Zatrzymał się dłużej na brzuchu, jednocześnie
muskając palcami wewnętrzną skórę ud. Jęknęłaś cicho z podniecenia. Zbyszek
uśmiechnął się półgębkiem i zaczął całować twoją rękę poruszając się ku górze.
Również się uśmiechnęłaś zabrałaś rękę, uniosłaś się i spowodowałaś, że leżał na plecach. Usiadłaś
na nim okrakiem i zaczęłaś badać dotykiem fakturę skóry na jego klatce
piersiowej. Delikatnie kreśląc paznokciem zarys mięśni na brzuchu zobaczyłaś,
że Zbyszek zaczął oddychać szybciej. Nie przerywając czynności, drugą ręką rozpoczęłaś
walkę z jego rozporkiem, uwalniając jego nabrzmiałą erekcję na zewnątrz.
Ucałowałaś czubek, a Zbyszek westchnął głęboko. Sprawnie obrócił cię na plecy i
chwilę potem zanurzył się w twoją kobiecość. Wasze złączone ciała co chwilę
oświetlał blask wybuchających fajerwerków.
Twoje ciało pachnie grzechem, mówisz
ale ja nie słucham, nie…
Szczęśliwego Nowego Roku,
Zbyszku…
Coś chyba przeszło obok
i coś nagle skończyło się…
Szczęśliwego Nowego Roku,
Aniu…
______________________________________
No i jestem, przepraszam, że tak długo byłam nieobecna :( Choroby, choroby, choróbska i inne problemy :/ Ale jestem i startuję z nadrabianiem, także jak się pojawiło coś nowego, a ja o tym nie wiem, to piszcie na gg.
Na eteryczno-erotycznej rozdział pisze się z wielkimi oporami, nie tylko moimi, ale też nie wiedzieć czemu mojego laptopa i bloggera, ale na początku maja będzie na pewno.
A co do tego powyżej to...coś podobnego mi się kiedyś przyśniło. Jeśli ktoś poczuje się zgorszony końcówką to przepraszam, choć właściwie to chyba nie mam za co. Ostrzegałam, że tak będzie :D
Mamy 51 minut po północy, a więc to dzisiaj Skra zmierzy się z Resovią w Grze o Tron :D Ja jestem pełna wiary w Skrzatów i pewnie po wstaniu rano, będę łaziła jak nakręcona czekając do 18 :P
Aaa no i właśnie...pewnie spytacie, co z drugą częścią Wrony...będzie wkrótce, proszę o uzbrojenie się w
cierpliwość ;)
Zapraszam na ask ---> TU
cierpliwość ;)
Zapraszam na ask ---> TU
PS Przepraszam za wszystkie błędy, ale nie chce mi się tego dokładnie czytać i sprawdzać :(
Na razie, no i komentujcie! ;)
India
No Siostra!
OdpowiedzUsuńWiedzialam, ze to czekanie wzmorzy moja ciekawosc, ale nie az tak!
Genialny jednopart!
Zbych idealnie pasuje do niego....SEN! Ja pare slyszalam i fryzura na Ivana bardzo mi sie podoba ;)
I tak, ze Bartmanowi nie jebnely sie imiona przy mowieniu szczesliwego nowego roku, haha!
Ja tez czekam z niecierpliwoscia na mecz. Jest za cztery szosta a ja juz chodze nakrecona ;)
Caluje
O tym śnie Ci akurat nie opowiadałam :) Ale ten o Zaytsevie może kiedyś też opiszę hahaha :D
UsuńAnia, Asia - takie podobne! Ale się nie pomylił nasz Zibson :D
Ja już od północy mam w myślach "jeżu, jeżuniu, to już dziś!" ;P
Buziaki :*
Nie wiem co mam powiedzieć / napisać bo ten jednopart jest super, ekstra cudowny. Mam nadzieję, że to nie była tylko jedna noc, a że są ze sobą dalej szczęśliwi. Piosenka przewodnia idealnie pasuje do tego wszystkiego. Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńTrafiłam do tego z idealną piosenką co sprawiło, że wszystko zgrało się w równie idealną całość ;3 cudo takie, że aż omnomnom *.* Wyobraziłam sobie Anię w tej sukni i wgl i rozpłynęłam się ^^ kurczę no baardzo fajne no <3 ale się rozpłynęłam ;p pozdrawiam i czekam na więcej ;* ~Nadzieja
OdpowiedzUsuńJestem i ja! I tak na wstępie muszę Ci przekazać, że uzależniłam się od tej piosenki! Cudowna! *.*
OdpowiedzUsuńPo drugie, masz od dzisiaj kolejnego, stałego czytelnika :D I coś czuje, że aż do znudzenia będziesz czytała te moje komentarzy pod nowymi rozdziałami :D
A po trzecie ta króciutka historia, jest zdecydowanie za krótka! Ale tym samym urocza i taka, hmm tajemnicza, bo nie wiemy, czy Ania i Zbyszek są razem, czy ich historia kończy się na tej jednej nocy :P Ja mimo wszystko dopisałam swó koniec (inaczej nie byłabybym sobą xd) i są dalej szczęśliwi, planują nawet ślub, haha! :D
Kurde, jesteś genialna i tyle! :3
Niecierpliwie czekam na więcej, a Ty zabieraj się za pisanie! ;) Buziaki! :*
przy okazji, zapraszam do siebie na dwójeczkę: http://niespokojne-sny.blogspot.com/ ;)
Ej no...
OdpowiedzUsuńPozwoliłaś mi się rozpłynąć choć na chwilę i poprawić mi humor, bo dziś czytam same smutne wątki, a tutaj mi się tak goręcej zrobiło :D
Boże, India, ja chcę mieć takie sny jak ty :P
Chociaż ja swoich nie wykorzystuje do blogów :P
Pozdrawiam :*
W ramach sprostowania, śniło mi się coś podobnego, koniec byl inny, ale również przyjemny :D Ja to mam czasem takie sny, że boję się komukolwiek powiedzieć, żeby mnie nie wywieźli do wariatkowa ;D
UsuńCzekam na kolejny. U mnie na www.siatkarskie-miniaturki.bloog.pl pojawiła się nowa historia.
OdpowiedzUsuńPozrdawiam
Vea